Wigilia Bożego Narodzenia – mam kilka wspomnień z dzieciństwa. Najbardziej intensywnym zaraz po kolorowej choince, kolędach, rodzinnej atmosferze oraz prezentach (najważniejszych dla dzieciaków) jest słodki zapach maku, mleka i miodu… Do dziś makówki są moją ulubioną potrawą wigilijną – lekko wilgotne, a jednocześnie chrupkie od bakalii… A co najważniejsze co roku można tworzyć dowolne makowe wariacje!
- 500 g mielonego maku
- 6 łyżek rodzynek
- 3-4 łyżki wiórków kokosowych
- 2,5 litra mleka
- 0,5 litra wody
- 4 łyżki masła
- 4-5 łyżek miodu
- starta skórka z jednej pomarańczy
- 100 g płatków migdałowych
- 50 g orzechów włoskich
- 2 czerstwe bułki
- alkohol owocowy (u mnie mandarynkówka)
W garnku podgrzać mleko oraz wodę, dodać rodzynki. masło oraz miód. Całość zagotować i dodać mak oraz wiórki kokosowe. Gotować często mieszając. Kiedy masa zacznie gęstnieć a mak mięknąć dodać migdały, orzechy oraz skórkę pomarańczową. Gotować aż w masie pozostanie niewielka ilość mleka.
Bułkę pokroić w plastry. Ułożyć warstwę bułki w misce zakrywając całe dno, lekko nasączyć alkoholem. Następnie wyłożyć warstwę gorącej masy makowej (grubości równej grubości bułki) i kolejną warstwę bułki. Czynność powtarzamy kilkakrotnie. Ostatnią warstwą powinna być masa makowa.
Ostudzić i odstawić do lodówki. Najlepiej smakują następnego dnia.
Smacznego! Karla
mniam, zawsze robiłam kutię, ale chyba tym razem zrobię makówki
genialna kwintesencja świąt :)